8

Po kolacji dziewczyny powiedziały, że idą wyczyścić konie w stajni, bo to było w ich rozpisce. Erik miał dać koniom paszy, ale nie chciało mu się. Tanya zrozumiała, że pewnie wolałby iść z Liz nad rzekę. Zaoferowała się i oświadczyła, że zrobi to za niego. To samo do Lizabette - chciała, żeby dziewczyna poszła z Erikiem. - Hej, Erik! Ja zrobię to za ciebie! Tak wyjątkowo, lubię dawać koniom paszy. Zaraz przyjdę dziewczyny! - Pobiegła na górę do Liz. - Hej, Lizabette! Mogę za ciebie wyczyścić Lilię i Marikę! Tak wyjątkowo, lubię czyścić konie. To ja lecę, paa ! - Tak szybko wybiegła, że Liz nie zdążyła odpowiedzieć.
Dzięki... Ale coś mi się wydaje, że coś kombinujesz..
Po chwili wyszła, uznając że nie ma nic do roboty w pustym pokoju. Gdy tylko znalazła się na zewnątrz, usłyszała Erika.
-Liz!! Poczekaj. - Podbiegł do niej. - Idziesz do stajni?
-Tanya powiedziała, że za mnie wykona robotę. A co, ty nie idziesz?
-Mi też tak powiedziała. Ale to chyba dobrze, nie? Pójdziesz ze mną nad rzekę?
-Hmm... Okej, w sumie czemu nie.
Szli ścieżką i po paru minutach byli na miejscu. Nawet przystojny jest... -pomyślała. Usiedli na piasku.
- Od kiedy jeździsz konno?- zapytał.
- Od jakichś siedmiu, ośmiu lat. Jak miałam 8 lat, to mniej więcej wtedy nauczyłam się jeździć jako tako. Ale pierwszej lekcji nie pamiętam. A ty?
- Ja trochę wcześniej... Chyba jak miałem 6 lat, to zacząłem. Ale tak powoli... Jeździłem stępem na lonży..  Potem kłusem próbowałem, ale miałem niezłego stracha. Jak miałem osiem lat, to spróbowałem galopu.... Spadlem i złamałem rękę. Nie jeździłem potem jakieś 3 lata, bo się bałem.-  Przysunał się bliżej, że stykali się ramionami. - Co powiesz na jutrzejszy wypad do centrum miasteczka na lody?
- Fajnie by było. Ale tylko my, czy kogoś bierzemy?
- Jeśli chcesz, możemy wziąć Tanyę.
Rozmawiali potem jeszcze o koniach ze stadniny, o jeździe... Liz miała wrażenie, że jest pod wpływem magii, ale to chyba tak tylko z szoku po wszystkim dzisiaj. Była dosyć silną osobą, po zobaczeniu magii w praktyce uwierzyła całkowicie i już nie zaprzątała sobie głowy tym. Wolała się skupić na obozie, na lekcjach i na Eriku... Bo cóż, chłopak ewidentnie ją podrywał i ona sama coś do niego czuje...
-Hm... Ty serio jesteś czarodziejem?- zmieniła temat.
-Tak... Ale skąd ty o tym wiesz? Ktoś ci powiedział? Nie mogłaś się chyba sama domyślić... Nie masz umiejętności czytania osobowości.
-Eee... - Zamiast skupić się na odpowiedzi, zaczęła myśleć o tej tajemniczej umiejętności. - Co mówiłeś?
- Skąd wiesz, że jestem czarodziejem?
-Hm... Tanya mi powiedziała... Ale wiem, że ja nią też jestem i Lenore też. Grono połówek... Tylko jednego nie rozumiem...
-Czego?
- Dzień przed obozem śniło mi się coś dziwnego... Szłam przez las, w nocy. Nagle ktoś chwycił mnie i porwał do jakiejś rudery.... Było tam pełno piór na posadzce. Drzwi znikły i... ten ktoś zaczął mnie ganiać i.. i zdarł ze mnie bluzkę... i mówił że ich nie mam...- była bliska płaczu, ten sen był dla niej wstrząsający.- I... i to było straszne...- zaczęła szlochać.
-Uspokuj się... To był tylko sen...
To nie był sen, to była Twoja przyszłość, Lizabette. Niedługo ją poznasz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz