12

Super, Tanya wyszła, a ona nie umiała zakryć skrzydeł. Spróbowała je oderwać, ale przeszył ją niesamowity ból, że z trudem powstrzymała się, by nie krzyknąć. Ale w końcu wpadła na pomysł... by owinąć je papierem toaletowym... jedynie to miała pod ręką.
-Hm.. w miarę to wygląda. Uff. - szepnęła sama do siebie.
Gdy wyszła z łazienki, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Na końcu korytarza... unosiła się w miejscu Alyssa... Nie wiedziała, że ma jakąś moc... Nie wiedziała w ogóle, czy może być wróżką. Po cichu poszła do pokoju, zastanawiając się czy Tanya wie, że Alyssa ma moc. Była pewna, że to nie był duch, przecież ona żyje. Nie miała pojęcia o niczym.
-Tanya ! Jesteś tu? - zawołała, lecz odpowiedziała jej cisza. Nie miała czasu na bzdety, założyła buty jeździeckie, wzięła toczek w rękę i wyszła, równie cicho jak przedtem. Gdy znalazła się w stajni, zaskoczyła ją Keisha, zwykle cicha i nieśmiała.
- Hej!!-krzyknęła, że aż Liz podskoczyła.
-Yyy... Cześć...
-Jakie masz plany? No wiesz, na konkurs?
-A czy powinnam ci je zdradzać? - zaśmiała się. - Najpierw chciałabym poćwiczyć z .. Kwadrą, a potem zająć się jej dekoracją.
-Aha. A ja jeszcze nie wiem. Jak myślisz, z czego będzie konk?
-Nie wiem, pewnie z tego, co było- chody do galopu, może ... yy... nie, to chyba wszystko.
-Wszystko w porządku? Jąkasz się i wyglądasz na zestresowaną. Nie martw się, konkursem się tak nie przejmuj.
-Nie, nie martwię się konkursem... To znaczy... Eh.. Dzięki.
-Nie ma za co, ja już lecę!
Pobiegła, zanim Liz jej odpowiedziała. Lizabette podeszła do Kwadry i zaczęła ją czyścić. Gdy skończyła, osiodłała ją i założyła ogłowie. Przeklinała myśl, że zajmie ostatnie miejsce, ale czytała ranking koni tutaj w siodlarni i wynik Kwadry nie był zachwycający. Wyprowadziła Kwadrę i gdy znalazły się na ujeżdżalni, usłyszała krzyk.
-Lizabette!!! Poczekaj!! - to była pani Lilianna.
-Tak?
-Przed śniadaniem nie powinnaś jeździć, mieliśmy trenowac później. Możesz zasłabnąć!
-Ale ja nie jestem głodna. Mam dużo sił, mogę jeździć?
-Nie, lepiej poczekaj do śniadania. Następnym razem pytaj się o zgodę na jazdę. Traktujecie tu konie jak swoje, to dobrze. Ale musicie też pamiętać, że to jest obóz, wprawdzie luźny, ba! Bardzo luźny, ale mamy opięty grafik, jak już wczoraj mówiłam. O godzinie 10 dopiero macie zgodę na jazdę. Tylko na dużej ujeżdżalni, pokażę wam, co robić... Mamy obowiązek zająć wam czas.
-Dobrze...
-Świetnie. Zaprowadź Kwadrę do boksu i rozsiodłaj ją, zdejmij ogłowie. I przyjdź na śniadanie!
-Okej, już idę...-zmieszała się.
Zrobiła to, co trzeba było i przypomniała sobie sytuację związaną z Alyssą, i nagle odechciało jej się wracać. Ale pani Lilianna kazała, więc trzeba się słuchać. Nie wiedziała, czy iść, czy zostać, w końcu usiadła na schodku pod drzwiami domu.
-Lizabette! - odwróciła się, w progu stał Erik. - O, tu jesteś. Czemu siedzisz tu sama? Chodź na śniadanie.
-Nie chcę iść na śniadanie.
-Dlaczego? - usiadł obok niej. - Panie denerwują się... że cały czas cię nie ma, gdy masz być... yyy...
-Okej... rozumiem. Ale ja już tego nie rozumiem. Kurde! - zdenerwowała się z powodu ciągłego mylenia się i jąkania.
-Spokojnie, czego nie rozumiesz?
-Widziałeś Alyssę...? O-ona s-się u-unosiła...
-Co? Dobrze się czujesz? - przyłożył rękę do jej czoła, myśląc że ma gorączkę.
-Niic...
-Nie wiem, o co ci chodzi, ale tam na górze chyba mocno się wkurzają. Idziesz ze mną?
Nie odpowiedziała, ale wstała i poszła razem z nim na śniadanie.
Ale dlaczego Alyssa się unosiła?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz