22

- Chodź, otworzę tą dziurę, tam wejdziemy razem i już tam zostaniemy. Na zawsze. - Erik otworzył tajemną dziurę. - Wejdź pierwsza, panie przodem...
- Erik! Czy kochasz tylko mnie?
- Tak. - zakaszlnął.
 Lizabette osunęła się na Tanyę. Tak wielki ból sprawiły jej te słowa. Jednak Tanya, zamiast pocieszyć ją, uderzyła ją w policzek.
- Dziewczyno, patrz, co teraz będzie! Patrz!
Lenore wskoczyła do dziury, jedną ręką dalej trzymała się Erika.
- Chodź, Erik! Kocham cię... A Lizabette może spier... - Trzecie zdanie powiedziała tak cicho, że Erik nie usłyszał, a jednak tak głośno, że Lizabette usłyszała.
Lecz ku zdziwieniu Lizabette, całej we łzach, Erik nie skoczył za tamtą, ale...
- Ja ciebie nie. Kocham Lizabette, a ty jesteś skończona. Witaj swój nowy dom - więzienie w trzecim wymiarze. - Puścił ją, a chwilę potem Lenore zniknęła z przeszywającym krzykiem. Dziura się zamknęła. To wydarzenie całkowicie zbiło z tropu obserwatorki. Co? Lenore stracona? Nie chce się wierzyć.
- Erik! Erik! Erik...! - Lizabette podbiegła do chłopaka, z takim zapałem, że go przewróciła.
- Lizabette... Ja...
- Ty... Ty... Co ty właściwie zrobiłeś... Ja nie mogę w to uwierzyć... - Liz płakała.
- Hej... - Tanya wyszła z cienia drzewa. - Nie mów nic. I tak już nic nie rozumiem. - zemdlała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz